Co pandemia przyniosła Kościołowi złego a co dobrego? Rozmowa z Henrykiem Dedo z Fundacji Głos Ewangelii
Urszula Gutowska: Co pandemia przyniosła Kościołowi złego a co dobrego?
Henryk Dedo: Sytuacja związana z koronawirusem (covid-19) jest bezprecedensową sytuacją.
Żyję już ponad 60 lat i nigdy nie było takiej ingerencji ze strony Państwa w funkcjonowanie Kościoła, jakie dzisiaj oglądamy.Kościół to wspólnota, wzajemne relacje, wspólnie spędzany czas na modlitwie i słuchaniu Słowa Bożego. Kościół to Boża rodzina i funkcjonowanie tej rodziny zostało zaburzone.
Jeśli mówię o tzw. „pozytywach”, to myślę, że ten okres pozwala zweryfikować jakość naszego funkcjonowania i przywiązania do Bożej rodziny. Są wspólnoty, które w tym czasie zaczęły robić to, czego nie robiły lub robiły w mniejszej skali, np. dla ludzi starszych, którzy nie są częścią tych wspólnot, ale mieszkają w ich pobliżu. To jest coś fantastycznego.
Urszula Gutowska: Czego, w tych dziwnych czasach, chrześcijanie mogą się dowiedzieć o sobie samych i o sobie nawzajem?
Henryk Dedo: Ostatnie dziewięć miesięcy weryfikuje mocno to, co do tej pory myśleliśmy o sobie. Często jest to bolesna dla nas weryfikacja. Chrześcijanie, którzy zwykle tak dużo mówią o życiu wiecznym, tak bardzo zajęli się swoim życiem i zdrowiem, że zapomnieli, że powiedzenie „zdrowie jest najważniejsze” nie jest prawdą objawioną w Bożym Słowie. Zapominamy, że gdy zatonął Titanic, to zginęło tam ponad 1500 bardzo zdrowych osób.
Urszula Gutowska: Czy musimy być podzieleni na dwa obozy? Ci którzy myślą inaczej, też mogą być dobrymi, wartościowymi i mądrymi ludźmi – dlaczego tak trudno nam to przyjąć do wiadomości?
Henryk Dedo: Żyjemy w czasie, gdy zredefiniowano znaczenie słowa „tolerancja”. Tolerancja dla sporej części społeczeństwa nie oznacza tego, czym jest w swej istocie, tzn. postawą zgody na wyznawanie i głoszenie poglądów oraz wierzeń, z którymi się nie zgadzamy, jak i praktykowanie sposobu życia, którego zdecydowanie nie aprobujemy. Dziś usiłuje się nam wmówić, że tolerancja oznacza akceptację, a wręcz popieranie poglądów, wierzeń i praktykowanie sposobu życia innych. Ludzie utożsamiają się ze swoimi poglądami i stylem życia. Gdy nie zgadzam się i nie akceptuję czyichś poglądów, to ludzie myślą, że nie akceptuję ich jako osoby. Człowiek to coś więcej niż poglądy i styl życia.
Urszula Gutowska: Polityka czy poglądy na temat pandemii potrafią skłócić nawet przyjaciół. Z czego to wynika? Jaka cecha w nas o tym decyduje?
HEnryk Dedo: Tracimy zdolność trzeźwego myślenia. Mamy coraz więcej wiedzy, wiadomości, ale równocześnie coraz trudniej spotkać ludzi, którzy są naprawdę mądrzy życiowo, którzy patrzą na otaczającą nas rzeczywistość przez pryzmat prawd biblijnych i biblijnych wartości.
Dajemy sobą manipulować politykom. Za mało czytamy Pisma Świętego, a za dużo czasu spędzamy w „sieci”, gdzie zwykle jesteśmy zdani na „papkę propagandową” i na to, co serwują nam tzw. środki masowego przekazu. Za mało lektury Pisma, dobrych książek i weryfikacji wiarygodności źródeł informacji, którymi się nas bombarduje.
Ten wszechobecny „bełkot” informacyjny zalewa nas, wciąga i nie mając trwałego punktu odniesienia – nie potrafimy się w nim poruszać i właściwie go oceniać.
Urszula Gutowska: Jakim językiem rozmawiać z tymi, którzy myślą inaczej niż my. Czego – i w jaki sposób – nie mówić?
Henryk Dedo: Jak nie mam szacunku do osoby, z którą rozmawiam, to nie pomoże nawet najlepszy język ani „lista zakazanych tematów”. Kluczem do rozmowy jest szacunek, troska i miłość do bliźniego. Dla mnie istotą jest właśnie taki szacunek, uważne słuchanie i zadawanie pytań związanych z tym, co próbuje powiedzieć mi drugi człowiek. Jeżeli zapytamy rozmówcę o to, czym się martwi, czego pragnie i co zamierza zrobić, to usłyszymy więcej niż się spodziewamy.
Urszula Gutowska: Czy pandemia ma jakiś wymiar duchowy? Możemy ją łączyć z tym, co Biblia mówi o czasach ostatecznych czy jednak nie?
Henryk Dedo: Myślę, że w życiu chrześcijanina wszystko należy do sfery spraw duchowych.
Wpędzamy się w pewnego rodzaju chrześcijańską schizofrenię, gdy dzielimy swoje życie na dwa obszary – tego, co duchowe i tego, co nie duchowe.
Nie ma ani jednego centymetra w moim życiu, na które by Jezus nie wskazał ze słowami:
– Moje! Moje! I to też jest moje! Myślę, że czasy ostateczne rozpoczęły się od zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.
Człowiek od początku próbował się jakoś zabezpieczyć – tworzył takie struktury jak plemiona, miasta, miasta-państwa, później państwa, związki państw, bloki państw.
Część z nas żyła w czasie, gdy zostały utworzone tylko 2 bloki. Teraz została człowiekowi w jego chęci zabezpieczenia się tylko jedna opcja – stworzenia jednego ogólnoświatowego bloku. Jesteśmy świadkami tego, jak to się realizuje.
Warto pamiętać, że żadne z tych zabezpieczeń nie było i nie będzie trwałe.
Nie zapominajmy, że nie da się zbudować trwałego pokoju bez Księcia Pokoju.
Gdy już ludzie dojdą do momentu, gdy będą ogłaszać „pokój i bezpieczeństwo”, to Pismo mówi, że wtedy przyjdzie na nich zagłada (I List do Tesaloniczan 5;1-11).
Urszula Gutowska: Jakie są Twoje osobiste doświadczenia w ostatnich czasach? Czy miałeś jakieś trudne rozmowy, relacje? Czy coś zrozumiałeś? Czegoś się nauczyłeś o sobie i innych?
Henryk Dedo: Osobiste doświadczenia? Bardzo żałuję, że nie mogliśmy zrobić latem obozu dla młodych ludzi. Po dziewięciu ostatnich miesiącach „Głos Ewangelii” jest obecny w kolejnych 3 nowych stacjach radiowych (w sumie jest ich 59). Realizujemy nagrania do kolejnych reportaży. Jeżdżę, zwiastuję Boże Słowo i spotykam się z niezwykłymi ludźmi.
Są wspólnoty, które wykorzystują ten czas, by uczyć tego, jak skutecznie dzielić się ewangelią – robimy to wspólnie, z czego bardzo się cieszę.
Poza tym, że dużo więcej czasu spędzam pracując w domu a nie w biurze. Ale w biurze, a dokładniej w studiu też się pojawiamy, bo tworzymy kolejne programy z cyklu „Kwadrans z Mateuszem” i „Kropla Wieczności”.
Sytuacja finansowa Fundacji jest dużo trudniejsza niż rok temu. Wiem, że to, co robimy jest tym, czego chce dla nas Bóg. Jesteśmy zaangażowani w „biznes przyspieszania końca świata”, gdyż jest napisane: „I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom i wtedy nadejdzie koniec”. (Ew. Mateusza 24;14)
Jeśli ktoś chce nam w tym zadaniu pomóc – zachęcam do wejścia na stronę www.gospel.pl
Znajdziecie tu dużo „narzędzi do ewangelizacji”.
Rozmawiała: Ula Gutowska